Forum Interpol NYC Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

heineken open'er festival 2008
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Interpol NYC Strona Główna -> imprezy, koncerty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ping pong
Specialist



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 2:05, 14 Lip 2008    Temat postu:

no no prawa najlepsza! jak zwykle zgadzam się z Jackiem Very Happy Very Happy Very Happy

w ogóle kto praworęczny mi powie, że lewa jest lepsza, no ludzie! boga w sercu nie macie?! Mr. Green

no! więc koniec z głupotami ;]

a taki troszkę monotematyczny się ten temat stał, to ja tak ogólnie chciałam Smile
więc mi się tam nawet podobało, ale dopiero od koncertu the raconteurs, i massive attack mnie powaliło! nie spodziewałam się chyba po prostu. i fischerspooner jeszcze. i różnie inne takie tam też mi się podobały. a interpol to każdy wie jak było więc przemilczę Wink

ogólnie rzecz biorąc udanie!

to pozdrawiam zainteresowanych i znikam
ave!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakuza_xD
Obstacle 1



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z próbówki

PostWysłany: Pon 8:00, 14 Lip 2008    Temat postu:

aśka napisał:
odrobina poczucia humoru jeszcze nikogo nie zabiła ;-).


Masz na to jakies dowody potwierdzajace tą tezę ? Wink Ja nie mam przeciw co prawda ale skąd u Ciebie taka pewność że nie zabiła Wink

A wogóle to nie wiem, może przeoczyłem ale dawał ktoś taka mini relacje już z wszystkich koncertow na których był jak rok temu ? A nie tylko Interpol, Interpol, jeszcze ktoś pomyśli że wy fani Interpolu jesteście Wink

PS. mi sie nie chce napisać sprawozdania jeszcze ;P czekam na wene a tu ciągle pada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
j
Administrator



Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 10:42, 14 Lip 2008    Temat postu:

moje sprawozdanie dostępne jest tu: [link widoczny dla zalogowanych] ;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka
Song Seven



Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: warszawa

PostWysłany: Pon 13:25, 14 Lip 2008    Temat postu:

^
Przysłużę się nauce i dalej będę zbierać dane, póki co mam kilkanaście lat, obserwowani żyją. Ale żeby zakończyć offtop:



Jak dla mnie tegoroczny Opener należał do udanych, co prawda to dopiero drugi, na którym byłam, ale pobił tego z 2006 roku. Koncertowo tak to wygląda:

dzień pierwszy:

Mitche - kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że na ich koncert nawet na koniec świata. Applause!

Muchy - załapałam się na to samo co j, nijako mi się nie podobało (trzeci raz widziałam ich na żywo, pierwszy raz jestem niezadowolona)

Editors - na początku stałam pod sceną, znałam ich jedną płytę, ale nie zauważyłam na albumie, że wokalista ma tak świetny głos. Niestety, znudziły mnie tak samo brzmiące kawałki, więc powoli zaczęłam zmierzać na scenę world, żeby zobaczyć...

końcówkę Natu + Envee - nuda, Sistars mnie nie porywało, solo dziewczyny to samo

Devotchka - choć stałam bardzo blisko sceny i liczyłam na zaangażowanie publiczności, to miałam wrażenie, że tylko nieliczni dobrze się bawią. Koncert baardzo przyjemny, publiczność na minus, pozdrawiam z tego miejsca trzy dziewczyny, które przez pół koncertu mówiły jak to niefajnie jest na polu namiotowym. Uciekłam kilkanaście minut przed końcem, żeby zobaczyć choć jeden kawałek White'a i spółki. Wszystko cacy, ale mnie The Raconteurs nie bierze. Ale White'a z The White Stripes bardzo chętnie bym posłuchała.

I teraz najważniejszy koncert pierwszego dnia - Roisin Murphy. Do openera bardzo lubiłam tą panią, po openerze wpadłam po uszy. Jak ona się rusza, jaki ona ma głos, jakie ona ma teksty!

Powrót na Redłowo udany.

dzień drugi:

nie będę kręcić i od razu powiem, że czekałam na Interpol. Erykah miała być przyjemnym dodatkiem, ale CKOD już mnie nie grzeją, tak więc zmiana rozkładu jazdy bardzo mnie rozczarowała.

Interpol zagrał świetny koncert, w swoim stylu, wszystkie dźwięki dopieszczone, tutaj następuje kakofonia ochów i achów - Ob 1 nigdy nie brzmiał tak dobrze. Przekleję to, co napisałam na innym forum:

WOWWWW. Pioneer pięknym utworem jest. Przy Slow Hands - jakim cudem ci ludzie zdołali ustać w miejscu, teraz dopiero widzę, że pod sceną działo się najwięcej. Reszta wpisała się w konwencję indie - dystans, baby.
Są w fantastycznej formie, głos Banksa bardzo mocny i choć Paul zmienił technikę śpiewania (czy zwyczajnie po kilku trasach głos mu się po prostu wyrobił) - umierałam ze szczęścia słysząc when you played your heart out, you made me turn around czy she found the lonely sound, Roland dawno już nie brzmiał tak agresywnie, a koncertowe Not Even Jail zaskakuje tak żywą zmianą tempa. I choć średnio podoba mi się kończenie koncertu HM, to jednak kolejny raz przekonuję się do tego kawałka. Szczególnie, gdy słyszę jak rozemocjonowany tłum śpiewa razem z rozemocjonowanym Banksem how are things on the west coast?. Ale muszę wspomnieć o NYC i wręcz histerycznym śpiewaniem got to be some more change in my life - wykrzyczanym przez publiczność (lewa strona rules!). I openerowe Ob 1 to najlepsze wykonanie tego utworu, jakie przyszło mi słyszeć. Ekstaza totalna pod sceną, na scenie, w mojej głowie, w ich graniu. Urocze i melodyczne Rosemary czy It's way too late, pda jako public display of OUR affection. I Lighthouse - teatr dwóch aktorów, Banks odstawia gitarę, powoli zdejmuje marynkarkę, zawiesza na statywie od gitary, podchodzi kołyszącym się krokiem do mikrofonu i zaczyna śpiewać, czy raczej deklamować. A po lewej stronie sceny Dan robi z gitarą coś, czego nie umiem opisać. Z resztą, na pewno ktoś to nagrał i wrzuci na youtube.

Po Interpolu nie wiedziałam co ze sobą zrobić, położyłam się na trawie i wyłam z uciechy. Przez własną nieuwagę (i stan euforii) nie zauważyłam, że Jay-Z na scenie. Poszłam na chwilę do namiotu zobaczyć legendę, wyszłam po jednym utworze, który bardzo chciałam usłyszeć, mianowicie "I'm a Lazy Sod". Sex Pistols zaliczone (smutne, ale prawdziwe).

I Erykah...Naprawdę chciałam się pokołysać na koniec tak pięknego dnia, ale jej spóźnienie i moje zmęczenie (oraz ciągle trwający natural high) uniemożliwiły dobry odbiór. Ładnie pani śpiewa, ale chyba jednak wolę unplugged.

Powrót na Redłowo - koszmarny. Więcej autobusów, więcej skm-ek.

dzień trzeci:

Na ostatni dzień zaplanowałam leniwe koncertowanie i czekałam tylko ja jedną gwiazdę - Massive Attack. Przyjechałam akurat na moment rozpoczęcia koncertu, znalazłam świetne miejsce i tam z uśmiechem na ustach przeżywałam prawie cały koncert. Idealne zakończenie festiwalu.

powrót na Redłowo - w porównaniu z poprzednimi dniami - królewski Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
helicon
Roland



Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:16, 14 Lip 2008    Temat postu:

Ale coś tak jakoś... nie za ciepło się ludzie wypowiadają o tegorocznym Openerze. Przecież zestaw była bardzo dobry.
Nie słyszę zachwytów na poziomie zeszłorocznego Muse czy TWS sprzed 2 lat. Kurde co jest?


Ostatnio zmieniony przez helicon dnia Pon 21:17, 14 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakuza_xD
Obstacle 1



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z próbówki

PostWysłany: Pon 21:18, 14 Lip 2008    Temat postu:

No bo jeszcze ja nic nie napisałem ;] no w tym roku było lepiej bo nie było OSTRa, i co za tym idzie żadnych pierdół o strajkujących pielegniarkach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
helicon
Roland



Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:23, 14 Lip 2008    Temat postu:

Ale był Gay Zi. Król hipa-hopa podobno... Tak na mieście mówią.

Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakuza_xD
Obstacle 1



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z próbówki

PostWysłany: Pon 21:38, 14 Lip 2008    Temat postu:

Ja tam go zbojkotowałem Wink wolalem odwiedzic toi toia i wypic sobie piwo Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puzzle.
untitled



Dołączył: 03 Cze 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:51, 14 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
I Lighthouse - teatr dwóch aktorów, Banks odstawia gitarę, powoli zdejmuje marynkarkę,

przy całej mej miłości do Carlosa, w tym momencie myślałam, że padnę Banksowi do nóg. I to jego poprawianie kapelusza. Jaki elegant.

To był mój trzeci open'er i nie wiem czy to za sprawą Interpolu [choć Placebo też jest dla mnie bardzo ważne - nie dali tak świetnego koncertu] czy może za mało czasu mineło i wspomnienia są zbyt świeże, ale chyba z tych trzech - najlepszy. Co do opisu koncertu Interpolu z Asią się w pełni zgadzam. Euforia pełna. Gdy miało być ostro - było ostro, gdy miało być melancholijnie - było też i tak [och to lighthouse]. Cudowne przezycie.

Do artystów którzy mi się bardzo podobali zaliczam Massive Attack - nigdy nie słuchałam ich z wypiekami na twarzy, ale koncert mnie urzekł.

Raconteurs - och mój boż. Piękny koncert, piękny! O takiego rock 'n rolla mi chodziło! Jack i Brandon grali jak szaleni, dając popis jak należy. W pamięci utkwił mi utwór Blue vains. Taki przemyślany i dopieszczony. No i te wstawki White po polsku w stylu 'naaaaa drums!' Rolling Eyes uroczo.

Sex Pistols mnie zdziwili.

Chemicale... niby nie lubię tego typu muzyki.. ale ta oprawa graficzna, woooaahhh Shocked dawno czegoś takiego nie widziałam. Miło było popatrzeć na tych wszystkich tańczących ludzi, a że stałam dosyć daleko - dobra perspektywa i wrażenie niesamowite. Jedna, wielka ludzka fala. a że pewnie ich już nigdy nie zobaczę [no chyba ze na festiwalu] radocha tym większa.

Cytat:
Niestety, znudziły mnie tak samo brzmiące kawałki, więc powoli zaczęłam zmierzać na scenę world, żeby zobaczyć...

no cóż... siedząc w domu posłuchać lubiłam i nadal lubię. Ale ja czegoś w nich nie rozumiem. Słuchając ich płyt wyczuwam smutek w głosie Smitha, czuję że facet rozumie o czym śpiewa [tak mi sie wydawało] a na scenie widzę co? Mężczyznę skaczącego jak głupi w te i we wte, walącego gitarą i mikrofonem i wszystkim co mu w łapy wpadło. Nie ma tego smutku, nie ma zastanowienia, tylko dalej, szybciej, mocniej. Jakoś mi się to wszystko kłócilo - wizerunek na scenie i na albumie. Ale szał był, to przyznaję.

no co do Jaya, to się nie znam. Ale te pół godziny na nim nie było złe. Cos krzyczał w stylu 'baby you liiiiiiike' i ludzie sie śmiali. Lubie jak się śmieją, to niech już będzie. Za rok pewnie znowu jakiś mega hiphopers przyjedzie Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakuza_xD
Obstacle 1



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z próbówki

PostWysłany: Wto 11:02, 15 Lip 2008    Temat postu:

U mnie na pierwszy ogień padł Kolorofon, no jak to na młodych talentów scenie, granie spoko ale czegoś im brakuje jeszcze. Postałem troche, oni pobrzdękali, wreszcie zniecierpliwiony, wraz z kumplami ruszyłem pod namiot na L.Stadt, i tu pierwsze zaskoczenie, naprawde nie spodziewałem się takiego, odważe się powiedzieć dobrego, występu ich na żywo, troche żałuje że nie byłem od samego początku ale itak troche posłuchałem.

Zygzaku ciąg dalszy, tym razem Ziemianie, heh, no co tu dużo mówic, ziemianie no Wink jeszcze wieczorem jak kladliśmy się spać kumpel nucił: "uciekajcie Ziemianie, woda jest na marsie" Smile. Występ troche jak wcześniej Koloorofon, bez rewelacji, przesiedziany głównie.

Kolejne odbicie do namiotu na Mitche które zaczeły jakies pol godziny później, i... no zajebiste to było bez dwóch zdań xD ale już widziane przezemnie, więc bez jakiejś tam mega podniety. Czas (dokładnie to 30 min) jednak spędzony przednio.

No i Muchy, tak sobie na nich stałem i pomyślałem, dlaczego nie zostałem na Mitch and Mitchu ? Występ utwierdził mnie w przekonaniu iż, podobnie zresztą jak The Car Is On Fire, rok temu, tzw polskie zespoły młodej generacji, wypadają tak sobie na dużej scenie. Może to pora dnia, nie wiem, w każdym razie nie ruszyło mnie to jakoś specjalnie, no może z wyjątkiem jednego kawałka który bardzo lubie Smile.

Po krótkiej przerwie podczas której zaopatrzyłem się w jakies cieplejsze odzienie, Ediotors. Pierwsze wrażenie ? WTF ? Wyskakuje sobie Smith na scene jakby nigdy nic, ludzie, przynajmniej ci co stoją koło mnie, nie mają pojęcia co jest grane. Zaczyna grać. Drugie wrażenie. Powiem tak, jak mi jeszcze raz jakiś dziennikarz napisze że tegoroczny opener to "Festiwal Smutku", to pójde i go wyśmieje (delikatnie powiedziane). Polecialy w ruch wszystkie ich kawałki chyba, a za nimi publiczność. No i tak do końca. Trzecie wrazenie ? WTF ? Jak wszedł tak też i zabrał się i poszedł Neutral, pozostawiając za sobą względnie mieszane uczucia. Niby zajebiście, ale jednocześnie czułem się troche olany, nie wiem jak wy. Niby ich gonią terminy, niby itak dobrze że ich zobaczyłem i posłuchałem, ale czegoś mi brakowało jeszcze.

Następnie, The Cribs, no i heh, powiem tak, muzyka podoba mi sie zajebiście, ale wokal przypomina jechanie nożem po opakowaniu od margaryny. Jednak to ostatnie chyba nie miało zbytniego znaczenia. Tłum bawił się zajebiście, jeszcze raz żeby tak ktoś się później bawił widziałem... no wiecie na czym chyba. Jednak w przypadku The Cribs, nie mają oni wielopokoleniowych rzeszy fanów, mimo to energia jaka biła od nich wówczas, no co tu dużo mówić, kto to widzial to rozumie.

Przed końcem, biegiem na Devotchke, i co ? i nic. Czekamy, czekamy, potężna irytacja. Wyszli wreszcie co prawda i usłyszałem ich dwa kawałki z gatunków wbijających w fotel, po czym stwierdziłem że aż tak Devotchki nie lubie, żeby przegapić to co następuje czyli...

The Racounteurs, przyznaje jakiegos super wrażenia na płytach, nie robili na mnie. Zastanawiałem sie o co chodzi, dlaczego są tak wychwalani na zachodzie. No i łupłeło. Głównie co prawda przestałem ten koncert, bo już mnie wszystko zaczęło zaboleć do tego czasu, ale to co widziałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dla sporej liczby osób, zespół ten to Jack White i ktoś tam, tego wieczoru jednak The Raconteurs potwierdzili swoją tożsamość u wielu słuchaczy, a mam na myśli baaardzo wielu, z których wszyscy szaleli albo gdzies pod sceną, albo troche dalej. Koncert, genialny.

Krótka przerwa żeby zaleczyć rany nastąpiła po Raconteursach, innymi słowy piznałem się na trawę. Z tego punktu widzenia postanowiłem obejrzec panią Rodzynkę. Jako że: to nie jest to czego słucham, niemiłosiernie irytował mnie mini pokaz mody jaki prezentowała na scenie, no i pora już nie ta, no i ten przeszywający ból pleców... Czekałem aż skończy. A po koncercie po ktorym miałem nijakike wrażenie, z powodu czynnikow wymienionych wcześniej, wreszcie ruszyłem do namioty, aby przekimać się do 14stej, a następnie... o radości... udać się na kolejną serię koncertów.

Chciałem zobaczyć Rotofobie i udało się to w pewnym sensie, jeżeli jako zobaczenie mamy na myśli ostatnie 30 minut koncertu, nie jestem w stanie wykrzesać z siebie wiele na temat tego koncertu, chociaz to co widziałem podobało mi się nawet.

No i jeden z gwoździ dnia, mianowicie, New York Crasnals. Jak można bylo się spodziewać po zespołach grających na małej scenie, było... spoko. Pobrzdękali, spaliłem kilka fajek, zagrali takiego wiecie hiciora i poszli sobie. Czyli mniejwiecej powielali schemat zespołów na young stage które widziałem do tej pory.

No i mały dysonans, jako że miała, miała to dobre słowo, grać pani Badyl. Z kolegami postanowiliśmy pójść sobie na piwo, wpaść do kumpla na stoisko, aby najeść się za free. Podążając ruchem zgodnym ze wskazówkami zegara, na około namiotu, bo chcielismy pograć na gitarach sobie. Kumpel, ten z lepszym słuchem, usłyszął znajomą melodię. Ku naszemu zdziwieniu, nie była to wcale Erykah. Z impetem ruszyliśmy przed siebie, nie zważając na nic, bo nic nie stało nam specjalnie na drodze, gdyż wiekszośc skumała wcześniej co gra.

No i nasze przypuszczenia okazały się słuszne gdy zamiast afroamerykanki (Razz) z bujna fryzurą, na telebimie pojawił się pan Ostrowski. Delikatnie mówiąc, wkurzeni ;], ruszyliśmy zając dogodne pozycje do obejrzenia Cool Kids Of Death ze sporym opóźnieniem. Co zastałem ? Coś jak Muchy w kwesti wykonania, troche lepiej ewentualnie. To nie było to, wcale a wcale, to czego sie spodziewałem. Ale to było widać. Po fanach (głównie eryki hehe ;]), po Ostrowskim, po mnie, zastanawiajacym sie co oni tu robią, co ja tu robie, zamiast bawić się pod sceną za jakies 6h na Affterparty (porównania do planowanej pory wystepu i tytułu nowej płyty mnie rozbrajały momentami). Kulki sie skonczyły, poleciały bluzgi stąd i stamtąd głównie pod adresem Eryki że sie wozi, i Ziółkowskiego bo to Ziółkowski. Zapytałem pamiętam kogoś czy wogołe poinformowano o zmianie godzin koncertów. Dostałem odpowiedź: "Tak, na necie" xD.

Krótka wizyta w toi toiach...

Interpol. Co ja moge powiedzieć na temat tego zespołu na tym festiwalu zostało już powiedziane. Od poczatku do końca genialnie. Rozczarowaly mnie w zasadzie dwie błahe sprawy i jedna wprawiła w konsternację. Po pierwsze primo nie zagrali dwóch kawałków które powinni bezwzględnie, mianowicie Say Hello To The Angels (Od którego zacząłem przygode z Interpolem) oraz Take You On A Cruise (Uważanym przezemnie za najzajebiściejszy kawałek jaki ten zespół był w stanie stworzyć do tej pory), Po drugie duo, zagrali Lighthouse, który kompletnie, ale to kompletnie w kompletności tego słowa znaczeniu, nie pasował to całego wystepu. Był to najbardziej beznadziejny moment podczas tego zajebistego koncertu. Do tej pory nie lubiałem tego kawałka, teraz go niecierpie. Jak chcą sobie strzelić jakiegoś Interluda to tysiąć razy lepiej by się do tego nadawał taki Leif Erickson, The New np. ale nie Lighthouse.. No i po trzecie Trio, "Jak sje masz" ? Aluzja do postaci wykreowanej przez pana Cohena ? Jeżeli tak to troche wykpili Polską publiczność, jeśli nie to olać to. Podsumowując koncert mi sie bardzo podobał, tak czy inaczej, ale jak mógłby by mi sie nie podobać drugi ulubiony, zaraz po Mjusie zespół, kóry widziałem pierwszy raz na żywo ? Razz

Wycienczony i zdenerwowany na fanów Dżezjego, zrobiłem sobie dłuuuuuższą przerwę i powróciłem dopiero na Sex Pistols bodajrze.

Sex Pistols, heh, nie przypuszczałem że punkowy zespół może wywołać we mnie tyle emocji. Raz nabijałem się z ich stanu fizycznego, raz było mi ich żal, raz byłem wkurzony ze nie dostałem sie do wnętrza namiotu, innym razem odczuwałem ulgę ż mnie tam nie ma. A co tam sie działo, heh, no dokładnie to czego należało się spodziewać po zespole z takim stażem, który nagrał jedną płytę co prawda, ale też otworzył drzwi dla m.in Interpolu, tak moi drodzy, Interpolu, innych mu współczesnych zespołów, będących najnowszym stadium ewolucyjnym Sex Pistols. Czego względnie nie było widać po starzejącym się Rottenie/Lydonie, od którego podobnie jak reszty zespołu biła aura zmęczenia życiem. Czy fanom to przeszkadzało, skądże znowu. Co raz to leciały kufle z piwem, a ziemia drżała od skaczących ludzi wypełniających namiot po brzegi. Czułem się troche jak w jakimś programie o dinozaurach, ciekawie, ale z punktu widzenia paleontologa.

Po koncercie skoczyłem po kawe i zasiadłem w namiocie aby zobaczyć wyczekiwany przezemnie zespoł. Mianowicie, Everything Is Made In China. No ludzie, co to był za koncert, nasi sąsiedzi naprawdę pokazali na co ich stać, wszystko to za co cenie ich muzykę. Zaczeło się radiohedowo, póżniej jakiś tam post-rock. Całość cudownie, nie chciało mi sie stamtąd wychodzić, mimo zmeczenia po całym dniu, zobaczył bym sobie jeszcze kolejną godzinę tego koncertu. Dodam dla niewiedzących że chłopaki bisowali dwa razy, az pani wszystkich nie wygodniła Wink

Dzień drugi za nami, Apap się przydał Very Happy

Dzień trzeci, postanowiłem sobie odpuścić troche.

Wpadam z kolegami na Dav Intergalactic i... znowu kolejny zespół na młodych talentach nie wyłamujący się z ogólnie przyjętego założenia. Preludium do Masywnego Ataku. Po koncercie poszedłem kupić sobie piwo po czym udałem się na...

Spotkanie forumowe Wink. Pozwólcie że przemilcze tą kwestię Smile

No i Goldfrapp, bez jakiegoś tam niewiadomo jakiego czegoś, ale całkiem całkiem, gadka szmatka, czekam na Massivy, w między czasie zaliczając jeszcze krótką wizytę w namiocie po cieplejsze ubranie.

Massive Attack. Jak zwykle zajebiście, jak zwykle klimatycznie, jak zwykle dobrze sie bawiłem. Tylk tak mówie, ale to pierwszy raz jak ich wdziałem na żywo, ale chciałoby się powiedzieć jak zwykle. No bo przecierz ta muzyka jest mi nieobca. Podczas sesji, w samochodzie, na kacu. Ah te wsopomnienia. Materiał jaki przygotowali na koncert był fenomenalny, co prawda, irytowały mnie lekko te napisy niektóre, ale reszta była super. Brak mi słów. Idealne zakończenie open era, lepszego być nie mogło. (No jest w zasadzie jeden zespół który mógłby przebić Massive Attack, no dwa ewentualnie Wink). Po koncercie zmęczony, potelepałem sie na Ściankę.

I ujrzałem Ściankę Very Happy. Normalnie pomysł na muzyke tego zespołu jest zajebisty. Z koncertu najbardziej zapamiętałem końcówkę kiedy to bodajże pan Ćieślak wykonał jednoczesną grę na gitarze i klawiszach... kolanem. Od razu skojrzyłem sobie z Mjusem Very Happy.

Chemicaliolałem, z relacji zdanej mi po koncercie słusznie, jak bede chciał obejrzeć film pójdę do kina.

No i to by było na tyle, sorry za błędy i długość Razz


Ostatnio zmieniony przez Yakuza_xD dnia Wto 11:05, 15 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shtriga
untitled



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia

PostWysłany: Nie 0:55, 20 Lip 2008    Temat postu:

Hey!
To mój pierwszy post na tym forum Wink
rx queen stalam na pocztku koncertu kolo Ciebie, pokazalas mi zdjecie Wink Baaaaardzo zazdrosze spotkania!

Jocek, a w czasie calego koncertu stalam chyba przed Toba Wink Pomogles mi wydostac sie z tlumu? Wink Jesli to Ty, to dziekuje Wink

Z prawiej strony bawilam sie swietnie, rowniez wyszlam cala mokra i uradowana!

Przy okazji pozdrawiam pana w garniturze (w ktorym zajebiscie wygladal xD), ktory stal po mojej lewej ^^

Yakuza, mam dokladnie takie same odczucie odnoscie Lighthouse. Rowniez nie lubilam tej piosenki, a teraz nie lubie jej jeszcze bardziej.. Razz


Ostatnio zmieniony przez Shtriga dnia Nie 0:56, 20 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jocek bang bang
Leif Erikson



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 8:48, 20 Lip 2008    Temat postu:

Shtriga napisał:
Hey!
Jocek, a w czasie calego koncertu stalam chyba przed Toba Wink Pomogles mi wydostac sie z tlumu? Wink Jesli to Ty, to dziekuje Wink

Z prawiej strony bawilam sie swietnie, rowniez wyszlam cala mokra i uradowana!

Yakuza, mam dokladnie takie same odczucie odnoscie Lighthouse. Rowniez nie lubilam tej piosenki, a teraz nie lubie jej jeszcze bardziej.. Razz


ha, o to Ty. no tak, jakos wspólnie przepchnęliśmy miliardy fanów dżeja:)

Powiedz mi jedno: czy nie straciłaś słuchu? w niektórych momentach trochę przesadzałem z głośnym wykrzykiwaniem tekstów piosenek, chyba Razz

a lighthouse to bardziej nie lubisz chyba dlatego, że z koleżankami zaczęliśmy jarać, a wtłumie to niewygodne Razz

W każdym razie pozdr Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rx queen
Song Seven



Dołączył: 19 Lut 2007
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Nie 11:44, 20 Lip 2008    Temat postu:

to ja takze pozdrawiam kolezanke z tlumu : )
to Ty powiedzialas ze tez mnie nienawidzisz haha? ; )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shtriga
untitled



Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia

PostWysłany: Nie 11:58, 20 Lip 2008    Temat postu:

jocek bang bang napisał:
Shtriga napisał:
Hey!
Jocek, a w czasie calego koncertu stalam chyba przed Toba Wink Pomogles mi wydostac sie z tlumu? Wink Jesli to Ty, to dziekuje Wink

Z prawiej strony bawilam sie swietnie, rowniez wyszlam cala mokra i uradowana!

Yakuza, mam dokladnie takie same odczucie odnoscie Lighthouse. Rowniez nie lubilam tej piosenki, a teraz nie lubie jej jeszcze bardziej.. Razz


ha, o to Ty. no tak, jakos wspólnie przepchnęliśmy miliardy fanów dżeja:)

Powiedz mi jedno: czy nie straciłaś słuchu? w niektórych momentach trochę przesadzałem z głośnym wykrzykiwaniem tekstów piosenek, chyba Razz

a lighthouse to bardziej nie lubisz chyba dlatego, że z koleżankami zaczęliśmy jarać, a wtłumie to niewygodne Razz

W każdym razie pozdr Smile


Mam nadzieje, ze krzyczalam rownie glosno ^^ Sluchu nie stracilam ^^
Na jaranie nie zwrocilam uwagi nawet Razz bylam za bardzo podekscytowana pewnie ^^

rx queen, nie przypominam sobie, jednak znajac mnie moglam to powiedziec Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
helicon
Roland



Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:32, 20 Lip 2008    Temat postu:

A ja mam taką uwagę ogólną, z punktu widzenia osoby, która nigdy nie była na Openerze. W ogóle nie wiem czy mam prawo się w tej kwestii wypowiadać, bo nieobecni nie mają racji, ale...
Wielu moich znajomych narzeka na Openera pod względem przypadkowości publiki. Czy nie było by lepiej jakby Opener był festiwalem stricte rockowym? No może nie takim stricte, bo przecież takie Massive Attack, The Streets, Bestie Boys, The Roots, czy nawet Unkle mogły by spokojnie zafunkcjonować na takim festiwalu (niektóre zafunkcjonowały).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Interpol NYC Strona Główna -> imprezy, koncerty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
Strona 21 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin